Tłumaczenia w kontekście hasła "strzelał" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: będę strzelał Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
Nawet gdy PiS straci rząd, nie będzie to oznaczać, że całkowicie straci władzę w państwie. Kluczowe instytucje nadal będą obsadzone przez jego nominatów - prokurator krajowy, Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa, Sąd Najwyższy, Narodowy Bank Polski, Komisja Nadzoru Finansowego, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji i
Co musisz wiedzieć o "Harry Potter Magiczny Almanach". Pokaż. Książka Nikt nie musi wiedzieć autorstwa Bonda Katarzyna, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 23,44 zł. Przeczytaj recenzję Nikt nie musi wiedzieć. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Tak, oni się po prostu czują opuszczeni. Przez nas wszystkich. W związku z czym szukali kogoś, kto zrozumie, o czym mówią, i nie będzie z tego lepił swojej historii. Myślę, że ich głos jest niepodważalny. Chciałem, żeby z tym się nie dało dyskutować. Z tym, czyli z ich doświadczeniem.
Wszyscy to wiedzą, nikt nic z tym nie robi. Ale kompletną tragedią jest to, że NIKT ZA TO NIE ODPOWIADA, NIKT NIE PONOSI KONSEKWENCJI. Wielokrotnie składałem skargę do MZK, na pewno już mnie tam znają. I kończyło się to tym, że nie widzieli uzasadnienia dla reklamacji i roszczeń.
O7FDPP. Data utworzenia: 19 lipca 2022, 7:25. To miało być wielkie święto dla całej rodziny, a wyszedł z tego zawstydzający skandal. W sobotę Małgorzata Ostrowska–Królikowska (58 l.) odświętnie się ubrała i wraz z synem Antonim (33 l.) poszła na chrzest swojego wnuka. Pod kościołem przyszło jej jednak zmierzyć się z wielkim rozczarowaniem. Okazało się, że uroczystość jest odwołana! Aktorka w rozmowie z "Faktem" nie ukrywa, że jest zdruzgotana. Małgorzata Ostrowska-Królikowska z synem Antonim pod warszawskim kościołem. Foto: -/- Widok zdezorientowanej Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej błąkającej się pod kościołem świętej Anny w centrum Warszawy łamie serce. Aktorka miała nadzieję, że będzie uczestniczyć w ważnej uroczystości rodzinnej, tymczasem pod kościołem musiała się zmierzyć z informacją, że chrzest jej wnuka jednak się nie odbędzie. Joanna Opozda odwołała chrzest i nie powiadomiła Antka Królikowskiego? Dlaczego chrzest 5-miesięcznego Vincenta się nie odbył? Wszystko przez potworny konflikt syna Małgorzaty Antka Królikowskiego z Joanna Opozdą, żoną i mamą małego Vincenta, z którą wkrótce ma się rozwieść. – Dzisiaj miał odbyć się chrzest mojego synka, który musiałam odwołać – napisała w internecie Joanna Opozda (34 l.). – Bardzo zależało mi na tym, żeby to była prywatna uroczystość, co podkreślałam wiele razy w SMS-ach do Antka i jego rodziny. Nie udało się. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, współczuję mojemu synkowi. Ciężko uwierzyć, że po tym, jak mój ojciec strzelał do naszej rodziny, ktoś był w stanie zaprosić go na chrzest Vincenta. W kolejnych dnia zaś oskarżyła Antoniego o zdradę i niepłacenie alimentów. Małgorzata Ostrowska–Królikowska załamana rodzinnym konfliktem Cała rodzina Królikowskich mierzy się więc teraz z falą wielkiego społecznego oburzenia. Małgorzata Ostrowska–Królikowska próbowała bronić syna w dyskusji z internautami. – Od alimentów nikt się nie uchyla, bo jeszcze nie zostały ustalone, to pomówienie... Przelewy zostały wysłane – napisała w internecie. W końcu jednak stwierdziła, że z falą internetowego oburzenia nie wygra i usunęła swój komentarz. W rozmowie z Faktem przyznała, że ten rodzinny konflikt jest dla niej druzgoczący. – Teraz muszę zamilknąć – powiedziała nam załamana. Afera z chrzcinami synka Joanny Opozdy. Jej ojciec wydał oświadczenie. Aktorce nie będzie miło. "Manipulatorka" Miały być chrzciny, a skończyło się awanturą! Opozda pokazuje SMS–y i uderza w Królikowskich. Poważne oskarżenia pod adresem Antka /15 -/- Małgorzata Ostrowska-Królikowska wraz z synem Antonim w sobotę pojechała do kościoła świętej Anny w Warszawie. /15 -/- Aktorka była przekonana, że odbędzie się chrzest jej wnuka Vincenta. /15 -/- Zdezorientowany syn Królikowskiej chodził wokół kościoła. /15 -/- Antek Królikowski rozglądał się za resztą rodziny. /15 -/- Zestresowana Małgorzata Ostrowska-Królikowska wykonywała liczne telefony. /15 -/- Aktorka najwyraźniej próbowała ustalić, dlaczego uroczystość się nie odbywa. /15 -/- Małgorzata Ostrowska-Królikowska desperacko rozglądała się wokół kościoła. /15 -/- Aktorkę pod kościołem spotkało wielkie rozczarowanie. /15 -/- Małgorzata Ostrowska-Królikowska wraz z synem pod kościołem świętej Anny. /15 Paweł Stępniewski / Vincent miał zostać ochrzczony w kościele świętej Anny. /15 @asiaopozda / Instagram Chrzest odwołała żona Antoniego Królikowskiego Joanna Opozda. /15 @asiaopozda / Instagram Joanna Opozda urodziła Vincenta w lutym. /15 Aleksander Majdański / Joanna Opozda i Antoni Królikowski oczekują na rozprawę rozwodową. /15 Aleksander Majdański / Antoni Królikowski przed rokiem brylował z Joanną na salonach. /15 - / Kapif Małgorzata Ostrowska-Królikowska jest zatroskana o los swojej rodziny. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
18+ Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach Za to jak skończę, strzelę sobie piwko. © 2007-2022. Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść materiałów i komentarzy zamieszczonych przez użytkowników jest przeznaczony wyłącznie dla użytkowników pełnoletnich. Musisz mieć ukończone 18 lat aby korzystać z • FAQ • Kontakt • Reklama • Polityka prywatności • Polityka plików cookies
Kiedy Robert Lewandowski oświadczył wszem i wobec, że życzy sobie przywdziewać bordowo-granatowy trykot Dumy Katalonii, momentalnie rynkowa karuzela rozkręciła się do zawrotnej prędkości, a zaledwie tłem całej sagi stały się czynniki, które w przypadku zwykłego śmiertelnika decydowałyby o losach tego transferu – pieniądze, kontrakty, marki, tradycje, dumy i kaprysy. Bayern musiał go sprzedać, a Barcelona musiała go kupić. Tak oto unaoczniła się figura jednego z największych przedstawicieli ery, w której piłkarze wcale nie są mniejsi od klubów. Joan Laporta, prezydent wicemistrza Hiszpanii, rzucił, że barcelońskiemu środowisku schlebiają deklaracje, przychylności i priorytety Lewandowskiego. Przez cały maj, cały czerwiec i pół lipca latała za nim chmara dziennikarzy i biła pianę: „Na jakim etapie są rozmowy z Lewandowskim?”, „Co możecie zaoferować Lewandowskiemu?”, „Kiedy ogłosicie Lewandowskiego?”. Refren życia sześćdziesięcioletniego działacza brzmiał wyjątkowo monotematycznie – „Lewandowski, Lewandowski i jeszcze raz Lewandowski”.Słowo stało się ciałemSzum wokół polskiego napastnika dopadł też innych możnych tego klubu – od dyrektorów, przez trenerów, po piłkarzy. Mateu Alemany uspokajał, że choć rozmowy trwają, nic nie jest jeszcze przesądzone, więc zbyteczne są wszelkie podniety i euforie. Xavi zgrabnymi komunałami zbywał pytania o wkomponowywanie wielkiego snajpera do swojej układanki, ale nie mógł zatrzymać kawalkady plotek, które pęczniały w zawrotnym tempie i urastały do rangi wydarzenia narodowego, kiedy wylądował z przyszłym podopiecznym w tej samej restauracji na Ibizie. Nawet taki Frenkie de Jong stawał przed kamerami telewizyjnymi przy okazji reprezentacyjnego meczu Holandii z Polską i wygłaszał krótkie przemówienia o wielkości polskiej dziewiątki. Nie dało się od tego obietnicy transferu Lewandowskiego do Barcelony stał się Gerard Romero, odprawiający dziko rytualne tańce streamer w czapce z daszkiem o niezmordowanej pasji do głoszenie dobrej nowiny w rytmie modlitwy „coś się dzieje”, pod którą pozornie kryły się loty Piniego Zahaviego, kolacje Joana Laporty i podbicia karty na zakładzie Mateu Alemany’ego, a prawdziwie nadzieja na dzień, w którym kapitan reprezentacji Polski zostanie nową gwiazdą katalońskiego klubu. To była zbiorowa euforia, istna piłkarska słowo stało się niż klubRobert Lewandowski wprosił się do Barcelony. Gdyby nie zakomunikował publicznie, że życzy sobie transferu na rok przed wygaśnięciem kontraktu z Bayernem, Duma Katalonii nawet nie spojrzałaby w jego stronę. W lecie 2023 roku – niewykluczone, może zwęszyłaby swoją okazję na przygarnięcie świetnego piłkarza bez konieczności płacenia kilkudziesięciu milionów euro w dobie kryzysu. Ale w lecie 2022 roku? W uprzytomniające tony uderzał Uli Hoeness: – Barcelona chce pozyskać Lewandowskiego, a pół roku temu miała miliard zadłużenia i na niemieckiej ziemi już dawno byłaby bankrutem. Uli Hoeness – legendarny prezydent Bayernu Monachium – potęgę swojej pozycji w świecie futbolu budował jednak w czasach, gdy kluby jawiły się jako monumentalnie większe niż nawet najbardziej fenomenalni zawodnicy. Lata mijały, piłkarze zyskiwali prawa, stawali się celebrytami, dryfowali od statusu niewolników, przez status pracowników, po status najemników, ale prawie zawsze i prawie wszędzie, jeśli grube ryby i siwowłose autorytety prowadziły ich twardą ręką, musieli wywiązywać się z obowiązujących kontraktów i uznawać wyższość marek nad własną sławą. Hoeness nie rządzi już w Bayernie, ale niezmiennie alergicznie reaguje na rewolucję w tej myśli pewnie, że za jego czasów – jakież to urocze określenie – polski gwiazdor musiałby wypełnić swoją umowę. Przecież ostatnimi miesiącami trąbił, że Polak nigdzie nie rusza się z Bawarii, a Hasan Salihamidzić i Oliver Kahn – jego ludzie na ciepłych posadach w monachijskim klubie – zgrywali twardzieli na hoenessowy wzór i prowadzili skazaną na niepowodzenie narrację o treści – „Lewandowski jest piłkarzem Bayernu, a póki jest piłkarzem Bayernu, nie odejdzie z Bayernu na własny kaprys”. Ten jednak za nic miał groźby, czcze gadki, prężnie muskułów. Chciał odejść, więc odszedł. I do tego dokładnie tam, gdzie sobie dlatego, że w ramach swojej kariery Robert Lewandowski jest większy niż jakikolwiek klub. Swój stosunek do wszelkich pracodawców określił już dekadę temu. Nie deklaruje przywiązania do barw klubowych. Nie bredzi o nienawiści do odwiecznych rywali. Nie całuje herbów po golach. Zarabia pieniądze za wybitne kopanie piłki – wygrywanie trofeów, strzelanie, asystowanie, liderowanie. Wobec tego nie czuje się marionetką na sznurkach, która podnosi ręce i otwiera buzię, gdy takie ruchy wymyśli sobie jakiś tajemniczy boi się tego, kim jest– Coś we mnie w środku zgasło. I tego nie da się przeskoczyć. Chcę więcej emocji w swoim życiu. Jeśli jesteś w klubie tyle lat, zawsze byłeś w gotowości, byłeś dostępny, pomimo kontuzji i bólu dawałeś z siebie wszystko, to myślę, że najlepiej będzie znaleźć dobre rozwiązanie dla obu stron. A nie szukać jednostronnej decyzji. To nie ma sensu. Nie po takim czasie – mówił w podcaście u Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego w tamtej rozmowie Lewandowski przekonywał też, że przestał bać się „tego, kim jest”, a wraz z tą zmianą „skończyła się era skromności”. Stał się jednym z najwybitniejszych piłkarzy w historii Bundesligi. Strzelił w niej ponad trzysta goli. Zdobył dziewiętnaście trofeów z Bayernem Monachium. Uczestniczył w jednej z najpiękniejszych dekad w historii klubu. Pobił zakurzony rekord Gerd Müller z 1972 roku i został wybrany najlepszym piłkarzem na świecie w 2020 roku. To opis profilu gwiazdora, który imponuje profesjonalizmem i dążeniem do doskonałości, ale też komunikuje własne emocje i poglądy, bo oprócz wybitnym ciałem posługuje się też uczuciami, sercem i Messi powiedział kiedyś, że włada nim lęk przed wyrażaniem własnego zdania, bo zna go każdy człowiek na świecie. Roberta Lewandowskiego uwielbiają miliony kibiców pod różnymi szerokościami geograficznymi, ale nie otacza go aura świętości, nie wyniesiono go na głowę własnego kościoła, więc nie przeistoczył się w niewolnika cudzej woli. Przy transferze do Barcelony niebagatelne znaczenie miały więc wszystkie strzelone gole i wygrane trofea, trendy w futbolu, zmiany sportowe i koncepcyjne w Bayernie, zatrudnienie obrotnego Piniego Zahavi, ale koniec końców ten ruch byłby prawie niemożliwy, gdyby Lewandowski ukrywał się za zasłoną dymną i nie powiedział wprost: „Ochodzę z Bayernu, przychodzę do Barcelony”. Trzydziestotrzylatek musi mieć świadomość mocy swojej pozycji w branży, choć jeszcze niedawno rozmiar tej wszechmocy unaoczniał się tylko w mikro-skali polskiego środowiska Krychowiak opowiadał w Foot Trucku, że gdy kapitan kadry wyrażał niezadowolenie po wygranym meczu w przeciętnym stylu, odbierał tym samym radość z wiktorii całej reszcie drużyny. Jerzy Brzęczek cierpiał na kryzys wizerunkowy, a największa gwiazda jego drużyny legitymizowała narodowe wotum nieufności wobec byłego selekcjonera, wyrażając zrezygnowanie wymownym milczeniem na pytanie o pomysł taktyczny po nieudanym meczu z Włochami w Lidze Narodów. Zbigniew Boniek tłumaczył się z jego krytycznych słów o polskim szkoleniu, a Czesław Michniewicz odpowiadał na królewską przyganę w temacie toporności sposobu gry młodzieżówki. Ba, taki Paulo Sousa nie został zjedzony po beznadziejnym Euro, ponieważ mógł liczyć na łaskawość słowem, jednym gestem, jednym golem ten wielki snajper może zdziałać bardzo wiele na korzyść albo niekorzyść każdego człowieka związanego z polskim futbolem. Każdy musi się z nim liczyć, każdy musi się w niego wsłuchiwać, każdy musi przekonać go swoim talentem, pomysłem i na własnych zasadachW pewnym momencie na podobnej zasadzie zaczęło to działać w Bayernie. Kilka lat temu Lewandowski publicznie i skutecznie przymuszał klubowe władze do przeprowadzenia transferów i sprowadzenia mu godnych boiskowych partnerów. Przez ostatni rok Julian Nagelsmann od czasu do czasu podkreślał, jak kluczowa jest aprobata dla jego metod pracy wyrażana przez największe gwiazdy Bayernu z Polakiem na czele. Ten już wcześniej bywał bezwzględny. Jeśli jakiś trener się nie sprawdzał, ani tego nie krył, ani tego nie akceptował. Swojego czasu – ogólnikowo, bo ogólnikowo – wyliczał, ile zawdzięcza Jurgenowi Kloppowi, Pepowi Guardioli, Carlo Ancelottiemu, Juppowi Heynckesowi i Hansiemu Flickowi. Nieprzypadkowo w tym rachunku pominął Niko Kovaca, któremu w monachijskim gigancie nie takiej władzy trzeba umieć robić użytek. Tego lata Robert Lewandowski skorzystał z wypracowywanego latami zaplecza własnej wielkości. Wygasła jego pasja do gry w Bayernie Monachium, więc pomachał Bayernowi Monachium na „do widzenia”. Zażyczył sobie emocji i transferu do Barcelony, więc stworzył sobie przestrzeń dla nowych wrażeń i wywalczył sobie transfer do markę. Wzrasta jego prestiż. Barcelona – klub popularniejszy niż Bayern – zatrudniła pierwszego wybitnego piłkarza po odejściu Leo Messiego. El Clasico – najchętniej oglądany mecz globu – zyskuje ekscytującą rywalizację dwóch najlepszych napastników świata: Karima Benzemy i Roberta Lewandowskiego. Polak powalczy z Francuzem o tytuł króla strzelców La Ligi. I chyba będzie nawet faworytem. To się właśnie nazywa życie na własnych więcej o Robercie Lewandowskim:Kolejny selekcjoner, kolejne kłopoty. Era Lewandowskiego zostanie zmarnowana?Suarez, Eto’o, Zlatan, Kluivert… Najsłynniejsi napastnicy Barcelony w XXI wiekuFot. Newspix/Fotopyk
.Szewcy to ludzie, którzy robią buty. Buty służą do chodzenia. Dlatego ważne, że wędrowali przez zielony to ludzie, którzy malują obrazy. Do czego służą obrazy? Są na to różne odpowiedzi, trudno sprowadzić je do jednej. To, że tu wypisuję jakieś rzeczy nie znaczy, że przez obrazy chciałem coś powiedzieć, co można po prostu powiedzieć, i tyle: wręcz przeciwnie, potrzeba właśnie obrazu, tak jak buta się nie zastąpi jakimś dobrym w rozmowie o malarstwie ktoś pyta, o co tu chodzi: czemu maluję takie obrazy? czy nie mogłyby być mniej koślawe? czy chcę coś przez to powiedzieć, czy się do czegoś odwołuję, czy świadomie coś przetwarzam, czy walczę o coś, czy wynalazłem coś nowego, czy to jest z duchem czasu? To miło zawsze, że można porozmawiać, bo wiadomo jak trudno przełamać efekt spalonej ziemi, jaka wytwarza się wokół ""artysty"" i jego "" dzieła"". Wcale się nie dziwię. Cieszę się z rozmów, bo trudno jest gadać o obrazach, a bardzo ważne dla mnie jest by się o nich czegoś dowiedzieć. Niezależnie od odpowiedzi na te wszystkie pytania inne pytanie uważam za ważniejsze dla siebie: czy jestem jeszcze choć trochę żywy, czy obrazy faktycznie potrzebne są mi do życia, i jaki mają z tym życiem związek? Bo co miałoby być ważniejsze?Nowość i rewolucyjność stały się współczesnym akademizmem: są podejrzane o bycie marketingową sztuczką handlową wykorzystującą lewicowe hasła dla rozreklamowania czegoś, co albo nie jest nowe, albo już nie jest potrzebne człowiekowi do niczego, bo nie starczyło czasu, by to wypróbować. Jeśli najważniejsza jest i szybkość i nowość, to albo trzeba sprzedać coś starego pod pozorem nowości, albo wcisnąć coś czego nowość jest jedyną najważniejszy jest kontekst, odwołanie do innych dzieł, wygląda na to, że nic nas nie uratuje od uduszenia się w świecie sztuki, która mówi o sztuce, do niej się odwołuje, ją neguje, od niej ucieka, ją goni, i tak dalej, nie pozostawiając już żadnej przestrzeni, żadnego otworu, żadnego powietrza dla nas. Ale nie! na szczęście chyba nie będzie tak źle, bo przecież sztuka taka - nagle się można zorientować - nie ma nic z nami wspólnego, nie zawiera nas, a zawierając tylko samą siebie coraz bardziej okazuje się żałośnie mała, aż do punktu, w którym zanika zupełnie, i po najważniejsze jest przesłanie, to sugeruje że obraz jest przede wszystkim rebusem czy ogłoszeniem. Nieistotne są wtedy emocje, tylko racjonalne działania: wciąż pokutuje przecież przekonanie, że o ile zwierzęta kierują się instynktem, człowiek kieruje się rozumem. To są chyba ślady nierealistycznej wizji człowieka, opartej na braku akceptacji emocjonalności, i na negowaniu związku między człowiekiem a innymi zwierzętami. W myśl tej wizji ludzie nie mają instynktu, emocje z instynktem nie mają żadnego związku, a i tak lepiej o nich nie rozmawiać, najwyżej z terapeutą. Są rzeczy o których można rozmawiać w towarzystwie, i takie, o których nie można. Można mówić o polityce, nie można - o emocjach. Obrazy prawicowe i lewicowe to chyba jednak coś takiego, jak prawicowe i lewicowe by w towarzystwie nie okazać się dzikim: oczywiście czasem dobrze jest być niby-dzikim, ale nie dzikim. Dzicy są w afryce i oceanii, ich sztukę trzyma się w osobnych muzeach, bo to jest co innego. Artysta może się jedynie do tego świadomie odwoływać (racjonalnie i dla dobra społecznego). Negowanie wspólnego podłoża sztuki jednak to nic innego, jak wysublimowany kolonializm. To samo ze sztuką ludową, której wstydzi się bardziej ten, kto bardziej się boi, że mógłby być poniżany jako się nad tym, co jest ważne w sztuce warto zapytać wydaje mi się o to, kiedy i czemu powstała. Nie wydaje się skutkiem jakiegoś konkretnego systemu społecznego, a raczej powtarzalną we wszystkich znanych kulturach cechą człowieka, od zbieracko - łowieckich wspólnot, tworzących przedstawienia w jaskiniach, czy innych świątyniach jak tajemnicza Gobekli Tepe. W języku biologii ewolucyjnej rozsądne jest powiedzieć, że sztuka jako predyspozycja jest instynktowna, wrodzona, że jest przystosowaniem służącym pierwotnie porządkowaniu i uwspólnianiu emocji grupy. Kilka takich szczególnych przystosowań jak wspólny śpiew, śmiech, płacz, taniec, zainteresowanie opowiadanymi historiami, pojawiły się prawdopodobnie już dawno, ze dwa miliony lat temu u gatunku, którego system społeczny w bardzo szybkim tempie, kilku milionów lat zmienił się z hierarchicznego poligamicznego (jak u szympansów) do komunistycznego i monogamicznego (jak w większości społeczności zbieracko - łowieckich), ponieważ tylko współpraca w grupie stwarzała szanse na przetrwanie na otwartych przestrzeniach, na jakich się znaleźli wskutek przemian klimatycznych towarzyszących epoce lodowcowej nasi przodkowie. Drapieżnictwo było drugim powodem, dla którego system społeczny musiał się zmienić na komunistyczny, bo bez kłów i pazurów ludzie mogli działać tylko zespołowo. Rewolucja neolityczna przyniosła, wraz ze zwiększeniem liczby ludności i własnością, zmianę systemu społecznego, ale nie zdążyła zmienić w znaczący sposób instynktownej konstrukcji człowieka. W hierarchicznych grupach nie przestaliśmy na przykład marzyć o równości i wspólnocie. To, co jest elementem ukształtowanej ewolucyjnie psychiki trwa jako potrzeba. Mówienie w latach siedemdziesiątych XX wieku że malarstwo się skończyło było czymś mniej więcej takim, jak powiedzenie, że skończyły się obiady, i że nie będzie już więcej seksu. Faktem jednak jest, że podstawowe potrzeby łatwiej lub trudniej jest realizować w zależności od systemu społeczne wytworzone wokół sztuki traktowanej jak wynalazek nowoczesności skutecznie dość zerwały związek między sztuką a potrzebami, oddając pole mechanizmom, produkującym zapychacze potrzeb wizualnych przy wykorzystaniu łatwych technologicznych chwytów wymagających mało czasu. Związek sztuki z życiem to nie jest jednak coś, czym lewica z prawicą mogłyby się zajmować. Tym trzeba zająć się obraz pozwala mi porządkować świat i szukać w nim swojego miejsca, poczuć się u siebie. To jest, jeśli trzeba sprecyzować, rodzaj rytuału związanego z życiem. Malowanie pozwala mi poczuć przestrzeń, zmagać się z nią, być znacznie bardziej swobodnym czy w jakimś sensie dzikim, niż pozwalają na to wymagania życia społecznego. Takie malowanie wymaga bezpośredniego kontaktu z przestrzenią. Jest opowieścią o kontakcie ze światem i sposobem kontaktowania się ze światem. Pozwala mi łączyć różne emocje z elementami obrazu, i sprawdzać między nimi relacje, uzewnętrzniając wewnętrzną przestrzeń. Będąc do pewnego stopnia terapią zajęciową ma jednak, jako rytuał, podtekst metafizyczny w tym sensie, że pokazuje istnienie i związek wielu płaszczyzn, nie tylko płaszczyzny współczesnego, lub projektowanego społeczeństwa. Oferuje rozwiązanie na płaszczyźnie obrazu, i sugeruje związek, a nie przeciwstawienie się obrazu i życia. Skoro działało w paleolicie, czemu należałoby sobie tego dziś odmawiać? Nie wymyślam obrazów od zera, ale maluję te motywy, które wydają mi się w danym momencie najbardziej podstawowe i konieczne, nawet jeśli mogłyby wydawać się przygłupiaste. Mam nadzieję, że w związku z tym mogą się okazać potrzebne i komuś innemu. Nie wiem jednak do końca nic na ten temat, dlatego cieszę się z robią dla innych buty, buty to wynalazek znacznie nowszy niż sztuka, dobrze by wędrowali i je testowali. Malarzom nie zaszkodzi chyba też wypróbowywać na sobie to, co robią. Nie zaszkodzi też nikomu wędrować przez zielony las.
"Nikt w Niemczech nie płacze po Lewandowskim. Media spekulują wyłącznie o jednym" Data utworzenia: 16 maja 2022, 10:10. I stało się. Robert Lewandowski po 12 latach opuszcza Bundesligę. Najlepszy napastnik świata nie przedłuży wygasającego z końcem czerwca 2023 r. kontraktu z Bayernem Monachium. – Nikt nie płacze po Robercie. Niemieckie media spekulują wyłącznie o tym, czy Bayern sprzeda go już tego lata, czy zatrzyma do końca umowy – mówi "Faktowi" Roman Wójcicki, 62-krotny reprezentant Biało-Czerwonych, który od ponad trzech dekad mieszka w Hagen pod Hanowerem i doskonale zna niemiecki futbol. Robert Lewandowski Foto: Christof Stache / AFP Fakt: Jest pan zaskoczony, że kończy się era Lewandowskiego w Bayernie? Roman Wójcicki: Bardzo. Choć negocjacje na temat nowego kontraktu mocno się dłużyły, to wierzyłem w ich szczęśliwy finał. Nie ulega wątpliwości, że odejście Roberta sprawi, że w ataku Bayernu powstanie wielka wyrwa. Lewandowski jest w Monachium maszynką do strzelania bramek. Teraz mistrzowie Niemiec mają dylemat – czy zatrzymać Polaka, czy sprzedać go już tego lata. Uważam, że z perspektywy klubu korzystniejsze byłoby zostawienie Roberta do końca kontraktu. Tym bardziej że tak skutecznego i tej klasy zawodnika nie znajdą. Niemieckie media: Robert Lewandowski osiągnął porozumienie z Barceloną Tyle że za rok o tej porze Bawarczycy nie zarobią na Lewandowskim nawet euro centa. Po wygaśnięciu umowy odejdzie za darmo. – Z tego, co piszą w gazetach, to Barcelona oferuje za kapitana naszej reprezentacji 30 mln euro. Za tak świetnego piłkarza to grosze. Jeśli oferta nie będzie wyższa, Niemcy nie puszczą Lewego, bo mają świadomość, że nie ma drugiego tak skutecznego napastnika na świecie. Lewandowski to fenomen, a Bayern nie narzeka na brak pieniędzy, więc pewnie szefowie klubu nie podejmą rozmów z Barceloną. Robert Lewandowski królem strzelców Bundesligi. Dokonał tego po raz siódmy! Lewandowski potrzebuje nowych wyzwań? W Niemczech Lewandowski jest legendą. Przez te lata doskonale poznał Bundesligę, w Bayernie na jego bramki pracuje cała drużyna. Po raz siódmy został królem strzelców. I rzuca to wszystko, by pójść w nieznane. Dobrze robi? – To jego decyzja. Może potrzebuje nowych wyzwań? Gdybym był na jego miejscu, to zostałbym w Bayernie do końca kariery i szlifował kolejne strzeleckie rekordy. Tym bardziej że Bayern to jeden z największych klubów w Europie. Co roku typowany za jednego z największych faworytów Champions League. Cóż, Robert pewnie rozważył wszystkie za i przeciw. Jest dojrzałym, świadomym mężczyzną i wie, co robi. Jan Urban kończy 60 lat. Jakub Kosecki w rozmowie z Faktem: on jest dla mnie jak ojciec Wójcicki dla Faktu: Lewandowski nie dostanie czasu w Hiszpanii Istnieje obawa, że w nowym otoczeniu, w drużynie złożonej z zawodników o wielkim ego, jaką jest Barcelona, Robert zatraci skuteczność? – Akurat o to się nie boję. Lewandowski to piłkarski geniusz. Będzie strzelał gole wszędzie. W Barcelonie też. Tylko pamiętajmy, że może mu to zająć trochę czasu. Kiedy z Lecha Poznań trafił do Borussii Dortmund, to potrzebował około roku, żeby w miarę regularnie trafiać do siatki. W Hiszpanii tak wiele czasu nie dostanie. Jeśli rzeczywiście przejdzie do Barcy, to jako jedna z największych gwiazd na świecie. Od pierwszego meczu oczekiwania wobec niego będą ogromne. Na pewno im sprosta. Pytanie tylko, czy od razu. Rozmawiał Piotr Dobrowolski Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
nikt nie będzie z tego strzelał